W Polsce coraz więcej osób słyszy o KakoBuy — platformie, która nie jest typowym sklepem, lecz pośrednikiem umożliwiającym zakupy z chińskich serwisów takich jak Taobao czy JD.com. Dzięki usługom, które obejmują cały proces: wyszukanie produktu, zakup, transport, odprawy celne, deklaracje podatkowe, kontrolę jakości i obsługę posprzedażową, KakoBuy staje się dla wielu wygodną alternatywą wobec Serwisów typu AliExpress, Temu czy Shein.
Zainteresowanie platformą eksplodowało w ciągu ostatnich miesięcy — Google Trends odnotowuje wzrost zapytań dla hasła „KakoBuy” w Polsce o około 750% względem poprzednich okresów. Początek „boom’u” można datować na początek 2025 roku, szczególnie od wiosny, i choć latem było trochę spokojniej, tendencja wróciła ze znaczną siłą.
W oczach użytkowników atrakcyjna jest prostota — nie trzeba sprowadzać produktu samemu, negocjować transportu zagranicznego czy martwić się formalnościami. Wystarczy wkleić link do produktu, który się znalazło na chińskim serwisie, a KakoBuy zajmuje się resztą. Jednak ta wygoda ma też cienką stronę: platforma jasno zaznacza, że nie gwarantuje oryginalności produktów pozyskiwanych od chińskich dostawców. To informacja istotna, zwłaszcza w segmencie marek premium lub gdy klienci oczekują certyfikatu autentyczności.
Dla lokalnych e-sklepów wydarzenia związane z KakoBuy są sygnałem, że konsumenci coraz bardziej przyzwyczajają się do modeli sprzedaży pośredniej (agent zakupów + pełna logistyka + obsługa formalności). To oznacza, że sprzedawcy muszą zastanowić się, jak reagować — czy konkurować na tych samych polach, czy raczej współdziałać z takimi platformami lub agentami.
Jak wynika z dostępnych źródeł, KakoBuy nie oferuje sprzedaży bezpośredniej od sprzedawcy w sensie marketplace’u, gdzie sprzedawca z Polski mógłby wystawić produkt i sprzedawać tyleż co poprzez agentów. Funkcjonuje raczej jako pośrednik między klientem końcowym a chińskimi sklepami i dostawcami. To ustala pewne ramy: sprzedawca z Polski nie wchodzi automatycznie w model „wprowadzam ofertę do KakoBuy”, przynajmniej nie na obecnym etapie wiedzy publikowanej.
Jeśli jednak sklep działający w Polsce chce skorzystać z trendu KakoBuy, są pewne drogi. Jedną z nich jest zaoferowanie produktów, które są atrakcyjne dla chińskiego rynku lub które są trudne do zdobycia, tak by mogły być importowane i oferowane kupującym korzystającym z pośredników. Inną możliwością jest partnerstwo z agentem zakupowym — sprzedawca może być dostawcą produktu, który agent sprowadza. To oznacza, że sklep powinien mieć dobrze rozwiniętą logistykę międzynarodową, być gotów na kwestie celne, VAT-owe, warunki reklamacji.
Sprzedawcy powinni szczególnie zwrócić uwagę na transparentność: w opisach produktów – czy są markowe, oryginalne, czy mogą mieć wątpliwości co do autentyczności – bo brak gwarancji oryginalności może być czynnikiem ryzyka reputacyjnego, jeśli klient się rozczaruje. Również warto dbać o jakość zdjęć, opinii klientów, procesów pakowania i dostawy, bo agent-pośrednik zbiera „koszty ogólne” (transport, formalności, czas) i klient w końcowej cenie porównuje to często z ofertami lokalnymi.
Wyobrażenia i możliwe scenariusze rozwoju
KakoBuy może być początkiem większej zmiany – modelu, w którym agent zakupowy stanie się standardową ścieżką dostępu do rynków, które tradycyjnie były poza zasięgiem wielu klientów z UE. Jeśli interesy konsumentów nadal będą napływać w tę stronę, można oczekiwać:
- zwiększonej presji regulacyjnej, zwłaszcza w kontekście praw konsumenta, gwarancji autentyczności, kontrola jakości i przewodzenie informacji o kosztach importu i cła,
- powiększania się oferty agentów zakupowych, lepszej logistyki międzynarodowej, możliwych ulepszeń w zwrotach i reklamacjach,
- może wreszcie pojawienia się marketplace’ów po stronie KakoBuy – czyli modelu, gdzie sprzedawca (np. z Polski) mógłby wystawiać oferty bezpośrednio, a platforma pełniłaby funkcję pośrednika logistyczno-marketingowego.