wtorek, 1 lipca, 2025
Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online
Strona głównaprawo i finanseRząd planuje fiskalną ofensywę wobec e-sklepów – branża bije na alarm

Rząd planuje fiskalną ofensywę wobec e-sklepów – branża bije na alarm

W polskim e-commerce znów zawrzało. Rząd pracuje nad nowelizacją przepisów podatkowych, która może znacząco zmienić krajobraz handlu internetowego w Polsce. Chodzi o rozszerzenie obowiązującego od kilku lat podatku od sprzedaży detalicznej – obecnie nakładanego głównie na duże sieci handlowe – również na firmy działające online. W branży zawrzało, a organizacje reprezentujące interesy przedsiębiorców biją na alarm. Nowa danina, choć jeszcze nieopublikowana w formie projektu ustawy, już teraz wzbudza ogromne kontrowersje i niepokój.

Podatek od sprzedaży detalicznej, wprowadzony w 2021 roku, miał przede wszystkim objąć największych detalistów – wielkopowierzchniowe sieci handlowe osiągające znaczne obroty. Stawki zostały ustalone progresywnie, co oznacza, że firmy z większymi przychodami płacą wyższy procent. Dotąd e-commerce był z tego podatku wyłączony, co zdaniem rządu tworzyło nierówność konkurencyjną. W praktyce oznaczało to, że sklepy stacjonarne, które od lat muszą płacić daninę od obrotu, rywalizowały z dynamicznie rosnącym sektorem internetowym, który z tego obowiązku był zwolniony.

Ministerstwo Finansów planuje to zmienić. W zamyśle polityków, zmiana ma „wyrównać szanse”, zwłaszcza w kontekście przenoszenia dużej części handlu do Internetu. Ale branża widzi to zupełnie inaczej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ostrzega, że podatek uderzy nie tylko w największe platformy, takie jak Allegro czy Empik, ale również w małe i średnie sklepy internetowe, które działają z dużo mniejszymi marżami i nie dysponują zasobami finansowymi porównywalnymi do tych, jakimi dysponują globalni gracze.

Obawy dotyczą również skutków ubocznych tego rozwiązania. W opinii ekspertów, nowa danina może paradoksalnie jeszcze bardziej wzmocnić zagraniczne platformy sprzedażowe – zwłaszcza chińskie, takie jak Temu czy AliExpress – które mimo obowiązujących przepisów wciąż często unikają pełnego opodatkowania w Polsce. W efekcie lokalni przedsiębiorcy mogą zostać wypchnięci z rynku, mimo że to właśnie oni budują realną wartość dodaną w gospodarce – płacą podatki, zatrudniają pracowników, inwestują w obsługę klienta i lokalną logistykę.

Wielu przedsiębiorców zauważa też, że e-commerce nie jest tożsamy z handlem wielkopowierzchniowym. Koszty prowadzenia sklepu internetowego są inne – często obejmują wyższe opłaty za logistykę, inwestycje w technologię, reklamy w mediach społecznościowych czy platformach reklamowych. E-commerce to nie hipermarket – jak słusznie zauważyła Izba Gospodarki Elektronicznej – dlatego nie powinno się wobec niego stosować identycznych narzędzi fiskalnych.

Co więcej, wciąż nie jest jasne, kogo dokładnie miałby objąć ten podatek. Czy będą to tylko najwięksi gracze o określonym poziomie przychodów? Czy też próg zostanie ustalony tak nisko, że obejmie także średniej wielkości e-sklepy, które dopiero budują swoją pozycję? Brak szczegółowych informacji budzi niepokój wśród właścicieli sklepów online, którzy muszą planować budżety z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.

Przeciwnicy zmian wskazują również, że skuteczniejsze i bardziej sprawiedliwe byłoby uszczelnienie istniejących przepisów dotyczących VAT oraz kontroli nad sprzedażą transgraniczną, zamiast nakładania kolejnych obciążeń na legalnie działające, polskie firmy. Wielu obawia się, że nowy podatek będzie po prostu kolejną formą fiskalizmu – wygodnym sposobem na zwiększenie wpływów budżetowych, ale kosztem rozwoju nowoczesnego sektora gospodarki.

Nie można też zapominać o możliwych skutkach dla konsumentów. Wprowadzenie podatku może doprowadzić do wzrostu cen, ograniczenia oferty, spadku jakości usług i innowacyjności. W dłuższej perspektywie najbardziej odczują to zwykli klienci, którzy przyzwyczaili się do wygody, konkurencyjnych cen i szerokiego asortymentu w polskich sklepach internetowych.

Na razie branża czeka na konkretny projekt i zapowiada walkę o jego zablokowanie lub istotne złagodzenie. Wydaje się, że kluczowe będą tu konsultacje społeczne i mobilizacja środowiska e-commerce. Jeśli rząd zignoruje głos tej części gospodarki, może doprowadzić do wyhamowania rozwoju sektora, który w ostatnich latach był jednym z najdynamiczniej rosnących filarów polskiej przedsiębiorczości.

Dla właścicieli e-sklepów najbliższe tygodnie będą kluczowe. To czas na analizę możliwych skutków, przygotowanie alternatywnych scenariuszy działania i – być może – zjednoczenie sił w obronie wspólnego interesu. Nadchodzi zmiana, która może zdefiniować kształt polskiego handlu internetowego na kolejne lata.

POWIĄZANE ARTYKUŁY

NAJPOPULARNIEJSZE

Najnowsze komentarze