Lato 2025 roku przynosi kolejne zawirowania na rynku e-commerce, a tym razem w centrum uwagi znalazły się chińskie sklepy internetowe, które podszywają się pod polskie marki odzieżowe i obuwnicze. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał oficjalne ostrzeżenie, informując o nowym, coraz powszechniejszym zjawisku w sieci: fikcyjnych sklepach, które tylko z pozoru wyglądają jak lokalne e-biznesy. W rzeczywistości za wieloma z nich stoją podmioty zarejestrowane poza Unią Europejską – najczęściej w Chinach – działające na zasadach ukrytego dropshippingu i bez poszanowania praw konsumenta.
Problem nie jest nowy, ale dopiero teraz przybrał tak szeroką skalę. Fałszywe e-sklepy z Azji nie tylko imitują nazwy polskich marek, lecz także styl graficzny ich witryn, kolorystykę, a nawet język marketingowy. Wiele z nich używa nazw, które różnią się od znanych brandów jedynie pojedynczą literą lub zastosowanym rozszerzeniem domeny. Dla przeciętnego klienta różnica jest trudna do zauważenia. Co więcej, sklepy te często operują z poziomu reklam na Facebooku i Instagramie, gdzie ograniczona kontrola nad emitowanymi treściami pozwala im szybko docierać do masowego odbiorcy. Konsumenci, widząc przyciągające uwagę hasła typu „likwidacja kolekcji” lub „wyprzedaż magazynu”, klikają bez podejrzeń. Często nie zdają sobie sprawy, że zamówiony towar wcale nie zostanie wysłany z Polski, a z chińskiego magazynu lub hurtowni – o ile w ogóle zostanie wysłany.
Choć sam model dropshippingu nie jest nielegalny, to zgodnie z przepisami konsument ma prawo wiedzieć, z kim zawiera umowę i kto ponosi odpowiedzialność za produkt, jego jakość oraz procedurę zwrotu lub reklamacji. Tymczasem w przypadku opisywanych sklepów informacje te są celowo ukrywane lub sformułowane w sposób nieczytelny. Strony nie podają pełnych danych sprzedawcy, często pozbawione są jakichkolwiek informacji o firmie, NIP-u czy adresu. Jeśli już dane się pojawiają – bywają sfałszowane lub odnoszą się do podmiotów zarejestrowanych w Azji. To z kolei uniemożliwia skuteczne egzekwowanie praw konsumenckich.
Dramatyczne historie poszkodowanych klientów pojawiają się coraz częściej w mediach. Zgłoszenia dotyczące niewysłanych przesyłek, towarów niezgodnych z opisem, braków w paczkach czy zupełnego braku możliwości kontaktu ze sprzedawcą stają się codziennością. Pojawiają się także przypadki, w których towar dotarł po wielu tygodniach – bez opakowania, bez metek, w niskiej jakości i w nieodpowiednim rozmiarze, uniemożliwiającym dalsze użytkowanie. Konsument nie tylko traci pieniądze, ale również zaufanie do e-commerce jako kanału sprzedaży.
Szczególnie niepokojący jest fakt, że sklepy te działają sezonowo. Gdy zbiorą określoną liczbę zamówień, znikają z internetu, by wkrótce pojawić się pod nową nazwą, nowym adresem domeny, ale z tym samym mechanizmem działania. UOKiK zwraca uwagę, że problem dotyczy setek, jeśli nie tysięcy konsumentów w Polsce, a działania tych sprzedawców mogą być trudne do wykrycia i zablokowania, ze względu na ich międzynarodowy charakter.
Z perspektywy właścicieli legalnie działających polskich e-sklepów sytuacja ta niesie podwójne zagrożenie. Po pierwsze – pojawia się ryzyko reputacyjne, ponieważ część klientów zaczyna nieufnie podchodzić do mniejszych, mniej znanych marek. Po drugie – uczciwa konkurencja zostaje zaburzona przez nieuczciwych graczy oferujących dumpingowe ceny, które często są niemożliwe do osiągnięcia w realiach krajowego rynku.
To wszystko sprawia, że w nadchodzących miesiącach jednym z kluczowych wyzwań dla branży e-commerce w Polsce będzie budowanie zaufania na nowo. Przejrzystość działania, czytelne dane firmowe, jasne warunki reklamacji i autentyczny kontakt z klientem staną się nie tylko przewagą konkurencyjną, ale wręcz koniecznością. Warto również, by przedsiębiorcy edukowali swoich klientów – np. poprzez blogi, newslettery czy social media – pokazując, jak rozpoznać uczciwy sklep i dlaczego zbyt dobra oferta może być czerwoną flagą.
UOKiK zapowiada dalsze działania mające na celu ochronę konsumentów i zidentyfikowanie największych graczy odpowiedzialnych za ten proceder. Tymczasem konsumenci, którzy padli ofiarą oszustwa, mogą korzystać z procedury chargeback (jeśli płatność została dokonana kartą), zgłaszać sprawy do Europejskiego Centrum Konsumenckiego lub kontaktować się z CERT Polska.
W świecie, w którym granica między rzeczywistością a iluzją coraz bardziej się zaciera – zwłaszcza online – potrzeba rzetelności i transparentności staje się kluczowa. Zarówno dla klientów, jak i sprzedawców.