Lipiec 2025 okazał się łagodnym rozdziałem w historii polskiego e‑handlu. Według Głównego Urzędu Statystycznego sprzedaż online wzrosła o 2,5% rok do roku, co na pierwszy rzut oka może wydawać się powodem do optymizmu. Ale wystarczy spojrzeć głębiej — jej udział w całej sprzedaży detalicznej skurczył się z 8,8% do 8,6%, sygnalizując, że bardziej dynamicznie rosły tradycyjne kanały handlu.
Ogólny rynek detaliczny w tym samym miesiącu zaskoczył pozytywnie, notując wzrost o 4,8% r/r. Dla porównania — w czerwcu dynamika wynosiła jedynie około 2,2%. To jasne: konsumenci nadal korzystają z e‑sklepów, ale w lipcu chętniej sięgali po zakupy stacjonarne — być może ze względu na sezon urlopowy, spontaniczne potrzeby, czy preferencję dostępności „tu i teraz”.
To także pierwsza taka sytuacja od wielu miesięcy — aż od listopada 2024 (gdzie udział e‑commerce sięgał 10,7%) systematycznie obserwujemy spadki {|} aż do lipca 2025, kiedy wyniósł 8,6%. Czy e‑handel „doszedł do ściany”? To pytanie pojawia się naturalnie, ale może warto spojrzeć na ten trend jak na konieczność konsolidacji, nie stagnacji.
Czy polski e-handel wciąż w europejskiej czołówce?
Mimo sezonowego wyhamowania, Polska wciąż mocno trzyma się w europejskim szeregu liderów — rynek e‑commerce wciąż rośnie stabilnie, a prognozy oscylują w granicach 9–10% rocznie, co plasuje nas w grupie rozwijających się i dojrzałych graczy. Warto też zauważyć, że zakupowe preferencje Polaków zmieniają się subtelnie — dominują zakupy z kategorii moda, uroda, zdrowie i FMCG, napędzane letnimi promocjami i przygotowaniami do szkoły.
Eksperci zwracają uwagę na kilka kluczowych sił napędowych: doskonaląca się logistyka (gdzie zamówienia często realizowane są w ciągu jednego dnia, a nawet tego samego dnia w dużych miastach), rosnąca wrażliwość nadal na ceny i promocje (aż 82% konsumentów weryfikuje oferty sklepów według atrakcyjności cenowej) oraz osobiste dostosowanie ofert i promocji dzięki nowym narzędziom e‑commerce.
Lipiec 2025 przyniósł łagodny, ale wyraźny kierunek — e-handel w Polsce rośnie, ale wolniej niż tradycyjna sprzedaż detaliczna. To efekt przede wszystkim sezonowych preferencji konsumentów, ale także oznaka potrzeb nowej strategii skierowanej ku lepszym doświadczeniom, szybszej dostawie oraz elastycznym promocjom. Mimo chwilowego spadku udziału, Polska e-commerce trwa i dojrzewa — odpowiednio zarządzany, może wrócić jesienią z jeszcze większym impetem.