Tegoroczny Prime Day zamiast oczekiwanej fali promocji i sprzedażowego boomu przynosi rosnące rozczarowanie wśród sprzedawców. Coraz więcej z nich otwarcie deklaruje, że rezygnuje z udziału w wydarzeniu, które jeszcze niedawno było uznawane za najważniejsze święto zakupów online. Prime Day traci na znaczeniu, a przyczyny tej zmiany są głęboko zakorzenione w rzeczywistości gospodarczej i strategii samego Amazona.
Największym problemem stały się cła. Nowa polityka handlowa Stanów Zjednoczonych, która nałożyła wysokie opłaty na import wielu chińskich produktów, wywróciła kalkulacje kosztów u dziesiątek tysięcy firm. W niektórych przypadkach cła sięgają 145%, co przy niskich marżach i wymuszanych przez Amazon rabatach oznacza dla sprzedawców prosty rachunek: udział w Prime Day nie ma sensu ekonomicznego. Zamiast sprzedaży z zyskiem, pojawia się ryzyko handlu na granicy opłacalności lub wręcz ze stratą.
To jednak tylko część układanki. Sam model Prime Day zmienił się na przestrzeni lat z okazji sprzedażowej w agresywny wyścig cen. Amazon oczekuje od sprzedających nie tylko obniżek cen, ale także wcześniejszego zatowarowania magazynów FBA, ponoszenia kosztów promocji i utrzymywania dostępności w czasie rzeczywistym. Wydarzenie, które miało napędzać sprzedaż, dla wielu stało się kulą u nogi. Wielu sprzedawców przyznaje, że zysk z Prime Day wcale nie równoważy poniesionych inwestycji, a zbyt duża presja rabatowa podważa wartość marki i zniechęca lojalnych klientów.
Równocześnie zmienia się również zachowanie konsumentów. Prime Day przestał być unikalny – promocje pojawiają się przez cały rok, a konkurencja wśród platform i sprzedawców internetowych jest coraz większa. Klienci nie czują już potrzeby, by czekać na jedną konkretną datę, zwłaszcza że część marek nie oferuje już wtedy nic wyjątkowego. W efekcie zyski z wydarzenia koncentrują się wokół największych graczy i produktów o masowym zasięgu, pozostawiając mniejsze firmy w cieniu, często z zalegającym towarem i zerową rentownością.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że coraz więcej firm buduje alternatywne kanały sprzedaży – własne sklepy internetowe, obecność w mediach społecznościowych czy współpraca z bardziej elastycznymi marketplace’ami, które nie narzucają aż tak sztywnych zasad. Dla wielu z nich Prime Day to już nie szansa, lecz pułapka – pełna kosztów, ryzyka i braku kontroli.
Tegoroczna edycja Prime Day staje się zatem momentem przełomowym. Niektórzy mówią wprost, że kończy się pewna era: era ślepego podążania za gigantem z Seattle. W jej miejsce pojawia się refleksja nad opłacalnością, strategią długofalową i niezależnością sprzedażową. Prime Day może i zostanie w kalendarzu, ale z coraz mniejszą liczbą uczestników – tych, którzy policzyli, że nie zawsze warto być częścią tej gry.