środa, 2 lipca, 2025
Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Akt o Dostępności zmienia e-commerce – nowe obowiązki od czerwca 2025

Od 28 czerwca 2025 roku polski e-commerce stanie przed nowym obowiązkiem, który dla jednych może oznaczać konieczność przebudowy sklepu internetowego, a dla innych… ogromną szansę. W życie wchodzi Polski Akt o Dostępności (PAD), czyli ustawa implementująca unijny Europejski Akt o Dostępności (European Accessibility Act, EAA). Choć temat brzmi jak coś z marginesu świata UX, w rzeczywistości dotyczy on fundamentów cyfrowej sprzedaży i tego, jak postrzegają nas klienci – zwłaszcza ci, którzy wcześniej byli wykluczani.

Nowe przepisy nie pojawiły się znikąd. To efekt wieloletnich prac na poziomie Unii Europejskiej nad stworzeniem wspólnych, jednolitych reguł dostępności dla usług cyfrowych. Europejski Akt o Dostępności został przyjęty w 2019 roku, ale każde państwo członkowskie musiało wdrożyć go na swój sposób. W Polsce efektem tego procesu jest ustawa z 26 kwietnia 2024 roku – nazywana właśnie Polskim Aktem o Dostępności. I choć wielu przedsiębiorców może jeszcze nie zdawać sobie z tego sprawy, dokument ten zmienia zasady gry w świecie cyfrowej sprzedaży.

Ustawa nie została stworzona po to, by uprzykrzać życie właścicielom sklepów internetowych. Jej celem jest zapewnienie równego dostępu do usług cyfrowych – szczególnie dla osób z niepełnosprawnościami wzroku, słuchu, ruchu czy trudnościami poznawczymi. To nie jest już kwestia dobrej woli czy przewagi konkurencyjnej. To kwestia prawa.

Kogo dotyczą nowe przepisy?

Wbrew powszechnym obawom, ustawa nie obejmie wszystkich bez wyjątku. Najmniejsze firmy, tzw. mikroprzedsiębiorcy (czyli zatrudniający mniej niż 10 osób i osiągający roczny obrót poniżej 2 mln euro), są z PAD formalnie wyłączeni. Ale warto tu postawić gwiazdkę – bo zwolnienie z obowiązku nie oznacza zwolnienia z odpowiedzialności. Dostosowanie sklepu do potrzeb osób z niepełnosprawnościami może być nadal wymagane przez klientów, partnerów biznesowych czy organy nadzoru – zwłaszcza jeśli firma obsługuje większych graczy.

Pozostali przedsiębiorcy prowadzący działalność e-commerce muszą dostosować się do nowych przepisów – a dokładniej: muszą zapewnić, że ich usługi cyfrowe będą zgodne z wytycznymi WCAG 2.1 na poziomie AA. To standard opracowany przez World Wide Web Consortium (W3C), który definiuje zasady tworzenia dostępnych stron internetowych.

Na poziomie technicznym dostępność to znacznie więcej niż wrzucenie „altów” do obrazków. To kompleksowe podejście do projektowania i kodowania stron, które mają być możliwe do obsłużenia przez każdego użytkownika – niezależnie od jego możliwości fizycznych czy technologicznych.

Strona internetowa sklepu powinna m.in. umożliwiać pełną nawigację za pomocą klawiatury, posiadać odpowiedni kontrast tekstu, umożliwiać powiększanie czcionek, zapewniać czytelność formularzy, a także współpracować z czytnikami ekranu. Wymagana jest również przejrzystość struktury strony – odpowiednie nagłówki, logiczne etykiety przycisków, tekst alternatywny do grafik i możliwość łatwego powrotu do poprzednich kroków w procesie zakupowym.

To wszystko może brzmieć jak wyzwanie, ale też jako krok milowy w stronę dojrzalszego e-handlu. W rzeczywistości wiele z tych wytycznych nie tylko pomaga osobom z niepełnosprawnościami – ale poprawia komfort korzystania z witryny każdemu użytkownikowi. Dostępność to dziś po prostu dobra praktyka UX.

Co jeśli nic nie zrobię?

Zignorowanie nowych regulacji może mieć poważne konsekwencje. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który będzie nadzorować wdrażanie PAD, będzie mógł nakładać kary finansowe – w niektórych przypadkach sięgające nawet 10% rocznego obrotu. To oznacza, że nie chodzi o symboliczne sankcje, ale realne zagrożenie dla firm, które nie dostosują się do obowiązujących standardów.

Co więcej, brak dostępności może oznaczać również utratę dostępu do zamówień publicznych i przetargów, a także narażenie się na procesy cywilne ze strony klientów lub organizacji konsumenckich. W dobie mediów społecznościowych nawet pojedynczy przypadek „cyfrowego wykluczenia” może odbić się głośnym echem w sieci i uderzyć w reputację marki.

To zależy. Polski Akt o Dostępności wchodzi w życie 28 czerwca 2025 roku – i od tego momentu wszystkie nowo udostępnione usługi cyfrowe (np. nowe sklepy, aplikacje, systemy zamówień) muszą być zgodne z ustawą. Dla już istniejących serwisów przewidziano okres przejściowy do 2030 roku, ale tylko pod warunkiem, że nie ulegną one „istotnym zmianom technologicznym”. Co to oznacza?

Jeśli planujesz redesign strony, migrację na nowy silnik, zmianę CMS-a, wdrożenie nowej bramki płatniczej lub integracji z aplikacją mobilną – wówczas obowiązek zgodności z PAD zaczyna obowiązywać natychmiast. Krótko mówiąc: każdy większy ruch technologiczny w sklepie może „aktywować” nowe przepisy. Dlatego właśnie najlepiej działać już teraz, planując dostosowania w sposób przemyślany i zgodny z rozwojem całego sklepu.

Jak się przygotować?

Najlepszym punktem wyjścia jest przeprowadzenie audytu dostępności – samodzielnie lub z pomocą specjalistycznej firmy. W sieci dostępne są narzędzia takie jak WAVE, Axe czy Lighthouse, które pomagają zidentyfikować najczęstsze błędy dostępności. Równocześnie warto wdrożyć tzw. deklarację dostępności – dokument opisujący stopień dostosowania strony do wymagań ustawy, który powinien być łatwo dostępny na stronie sklepu.

Dostosowanie sklepu nie powinno być jednorazowym projektem, lecz stałym procesem, który stanie się częścią codziennego zarządzania stroną. Jeśli masz zespół UX, frontendowców lub korzystasz z zewnętrznych agencji – upewnij się, że są oni świadomi obowiązujących standardów i potrafią wdrożyć je zgodnie z WCAG 2.1 AA.

Czy to się w ogóle opłaca?

Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. Dostępność to nie tylko wymóg prawny, ale też szansa biznesowa. Osoby z niepełnosprawnościami to miliony potencjalnych klientów – tylko w Polsce to ponad 4,5 mln osób. Do tego dochodzą seniorzy, użytkownicy urządzeń mobilnych z ograniczeniami technicznymi, osoby czasowo niepełnosprawne (np. z kontuzjami), a także coraz większa grupa osób, które po prostu cenią sobie wygodne, czytelne, logiczne interfejsy.

Badania pokazują, że sklepy, które wdrożyły zasady dostępności, zyskują nie tylko wizerunkowo, ale też finansowo. Strony dostosowane do WCAG osiągają lepsze wyniki w SEO, mają niższy bounce rate i wyższą konwersję. Dostępność przestaje być dodatkiem – staje się nowym standardem.

Polski Akt o Dostępności to nie jest jedynie kolejny przepis, który trzeba „odhaczyć”. To symbol zmiany – takiej, która na stałe wpisze się w krajobraz e-commerce. Dostosowanie się do niego może być dla wielu firm pierwszym krokiem w stronę dojrzałości cyfrowej. To inwestycja w jakość, inkluzyjność i nowoczesność.

Jeśli zrobisz to dobrze – zyskasz przewagę. Jeśli zignorujesz – możesz wiele stracić.

Allegro Days lipiec 2025 – letnia eksplozja okazji (i rywalizacji)

W świecie e-commerce lato nie jest sezonem ogórkowym – to czas gorących kampanii, wzmożonych promocji i walki o uwagę użytkownika z każdej możliwej strony. Jedną z najważniejszych akcji tego sezonu będzie lipcowa edycja Allegro Days, która potrwa od 7 do 13 lipca 2025 roku. To właśnie wtedy Allegro zamienia się w wirtualne centrum handlowe, w którym każda witryna krzyczy: „Tu jest promocja!”.

Ale za tą festynową fasadą kryje się o wiele więcej – i właśnie o tym opowiem Ci w tym artykule.

Allegro Days to cykliczna kampania promocyjna organizowana przez największą platformę e-commerce w Polsce. Od kilku lat przyciąga nie tylko rzesze kupujących, ale również coraz więcej profesjonalnych sprzedawców, którzy traktują ją jako strategiczne narzędzie wzrostu sprzedaży. Podstawowy warunek? Obniżka cen minimum o 10% względem najniższej ceny z ostatnich 30 dni. To sposób Allegro na walkę z pozornymi rabatami i poprawę transparentności.

W zamian za spełnienie warunków, oferta zyskuje m.in.:

  • widoczność na stronie głównej i w specjalnych strefach promocyjnych,
  • oznaczenie jako „Allegro Days” lub „-X%” – co automatycznie zwiększa klikalność,
  • dodatkowy zasięg w kampaniach reklamowych Allegro (w tym Google Ads i social media).

Równolegle z Allegro Days, trwa też promocja AlleObniżka – skierowana do użytkowników Allegro Smart! Tu sprzedawca decyduje, jaki procent ceny może „oddać” klientowi, a Allegro obniża widoczną cenę tylko dla klientów premium. To sprytne rozwiązanie, które pozwala precyzyjnie targetować najbardziej lojalnych kupujących, bez konieczności przeceniania oferty dla wszystkich.

Lipcowa edycja Allegro Days to również działania cross-border – platforma rozszerza kampanię na rynki czeski, słowacki i węgierski. To świetna okazja dla sprzedawców, którzy już dziś chcą budować rozpoznawalność poza Polską. Dzięki narzędziom takim jak One Fulfillment by Allegro i automatycznym tłumaczeniom ofert, wejście na nowe rynki jest coraz prostsze – a kampanie takie jak ta są doskonałym momentem, by zrobić pierwszy krok.

Udział w Allegro Days wiąże się z dodatkową prowizją (60% standardowej stawki), ale w zamian sprzedawca otrzymuje pakiet wyróżnień o tej samej wartości. Efekty? W poprzednich edycjach niektórzy sprzedawcy notowali nawet kilkukrotny wzrost sprzedaży w ciągu tygodnia. To oczywiście nie dzieje się samo – oferty muszą być dobrze przygotowane, atrakcyjne wizualnie, z aktualnymi stanami magazynowymi i dobrze zoptymalizowanymi tytułami.

Lipcowa edycja Allegro Days to więcej niż tylko kolejna wyprzedaż. To narzędzie strategiczne – dobrze wykorzystane, może pomóc:

  • rozładować stany magazynowe przed sezonem back to school,
  • przetestować skuteczność zniżek i promocji,
  • zwiększyć udział w rynku bez ogromnych inwestycji reklamowych.

Jeśli chcesz wycisnąć z Allegro Days maksimum – nie zostawiaj wszystkiego przypadkowi. Przygotowanie skutecznej kampanii, optymalizacja ofert, ustalenie odpowiednich progów cenowych, udział w programach typu AlleObniżka, wykorzystanie Smart! – to wszystko może stanowić wyzwanie, zwłaszcza przy dużym asortymencie. Dlatego coraz więcej marek współpracuje z wyspecjalizowaną agencją marketplace, która potrafią zaplanować całą strategię pod kątem sezonowych kampanii – takich jak właśnie Allegro Days. Dzięki temu Twoje oferty mają większą szansę nie tylko być widoczne, ale naprawdę sprzedawać.

Allegro Days to doskonała okazja, by przyciągnąć nowych klientów i rozruszać sprzedaż w środku lata. Ale jak każda duża kampania – wymaga przygotowania. Zadbaj o ofertę, grafikę, ceny i opis – a jeśli chcesz zrobić to naprawdę dobrze, warto skonsultować się z doświadczoną agencją, która zna wszystkie niuanse platformy.

Bo dziś w e-commerce wygrywają nie tylko Ci, którzy przeceniają – ale Ci, którzy robią to z głową.

Jak uproszczenie checkoutu wpływa na konwersję? Przykład z Shopera i InPost

Wyobraźmy sobie klienta online – z kubkiem kawy, przeglądającego produkty na smartfonie. Kliknięcie później: „kupuję z dostawą i płatnością”. W przeciągu kilku chwil transakcja zostaje zakończona w aplikacji InPost. Zero formularzy. Zero zbędnych kliknięć. To nie jest science fiction – to już rzeczywistość dzięki InPost Pay zintegrowanemu z Shoperem.

Po pierwsze, technologia InPost Pay oferuje zakupy „w jednym kliknięciu”. Użytkownik, który raz dokona rejestracji w aplikacji InPost Mobile, zyskuje pełną ścieżkę obsługi – od wyboru metody dostawy po formę płatności – zapisaną na stałe. Następnie za każdym razem transakcja odbywa się automatycznie, błyskawicznie i bez wychodzenia ze środowiska aplikacji. Minimalizm ten przekłada się bezpośrednio na redukcję porzuconych koszyków i wzrost zakupów.

Pierwsze dziesięć miesięcy od wdrożenia usługi przyniosły wyraźny wzrost współczynnika skuteczności zakupów – o 20 % w ujęciu ogólnym, a w zależności od branży – nawet o 30–70 %.

Dane mówią same za siebie:

  • Wskaźnik konwersji koszykowej w topowych 20 sklepach Shoper wzrósł z około 7 % we wrześniu 2024 r. do ponad 13 % w maju 2025 r. .
  • Wartość transakcji InPost Pay stanowiła w maju około 10 % wszystkich zakupów w tych sklepach.

Ciekawostką jest również wysoki udział nowych klientów – dla 85 % użytkowników płacących przez InPost Pay to ich pierwszy zakup w danym sklepie w ostatnim roku. To nie tylko większa konwersja, ale i ogromny potencjał pozyskania świeżego segmentu klientów. nMechanika jest prosta, ale skuteczna. Gdy klient zaczyna, ale nie kończy zakupu, aplikacja InPost przesyła spersonalizowane powiadomienie typu push. Efekt? Według danych odzyskanych zostaje 4–7 % porzuconych koszyków. To zysk realny, niedostępny przy standardowym checkout – zwłaszcza dla sklepów, których proces zakupowy nie był dotychczas intuicyjny.

InPost Pay w Polsce rozwija swój zasięg w imponującym tempie. Liczba użytkowników zwiększyła się ze 3 mln w pierwszej połowie 2024 roku do 8,5 mln w czerwcu 2025. Usługa działa już w ponad 2 500 e-sklepów na Shoperze, z czego około 1 500 aktywnie współpracuje z rozwiązaniem InPost. Średnio powstaje 160 nowych aktywacji InPost Pay miesięcznie, a w najlepszych miesiącach nawet 240 sklepów dołącza do programu.

Samo skrócenie ścieżki zakupowej to tylko początek. InPost stawia również na motywację – użytkownicy zbierają tzw. InCoiny, czyli bonusy przy każdej transakcji, co pobudza chęć powrotu do sklepu i zwiększa wartość koszyka . Dodatkowo wskaźnik NPS dla usługi wynosi aż 77 punktów – to potwierdzenie wysokiego poziomu satysfakcji klientów.

Shoper wraz z InPost Pay dają sklepom możliwość wdrożenia nowoczesnego checkoutu w trzy kroki i to bez angażowania programistów – wszystko odbywa się online, w dobrze udokumentowanym procesie aktywacji. Sprzedawcy zyskują nowy kanał dotarcia – bezpośrednio do 8,5 mln użytkowników aplikacji – oraz przewagę konkurencyjną w postaci zwiększonej konwersji i przywiązania klientów.


Ta integracja to nie tylko technologiczny dodatek, to prawdziwa transformacja procesów sprzedażowych. Wzrost konwersji o 20–70 %, odzysk części porzuconych koszyków, obsługa lojalności, szybka i prosta instalacja – to działania, które realnie przekładają się na wyższe przychody.

Jeśli prowadzisz sklep na Shoperze, warto rozważyć wdrożenie – a nawet przypomnieć zespołowi o szansie, jaką daje jedno kliknięcie w aplikacji InPost. Nie tylko zyskujesz efekty sprzedażowe, ale także budujesz fundamenty długofalowej relacji z klientem.

Rząd planuje fiskalną ofensywę wobec e-sklepów – branża bije na alarm

W polskim e-commerce znów zawrzało. Rząd pracuje nad nowelizacją przepisów podatkowych, która może znacząco zmienić krajobraz handlu internetowego w Polsce. Chodzi o rozszerzenie obowiązującego od kilku lat podatku od sprzedaży detalicznej – obecnie nakładanego głównie na duże sieci handlowe – również na firmy działające online. W branży zawrzało, a organizacje reprezentujące interesy przedsiębiorców biją na alarm. Nowa danina, choć jeszcze nieopublikowana w formie projektu ustawy, już teraz wzbudza ogromne kontrowersje i niepokój.

Podatek od sprzedaży detalicznej, wprowadzony w 2021 roku, miał przede wszystkim objąć największych detalistów – wielkopowierzchniowe sieci handlowe osiągające znaczne obroty. Stawki zostały ustalone progresywnie, co oznacza, że firmy z większymi przychodami płacą wyższy procent. Dotąd e-commerce był z tego podatku wyłączony, co zdaniem rządu tworzyło nierówność konkurencyjną. W praktyce oznaczało to, że sklepy stacjonarne, które od lat muszą płacić daninę od obrotu, rywalizowały z dynamicznie rosnącym sektorem internetowym, który z tego obowiązku był zwolniony.

Ministerstwo Finansów planuje to zmienić. W zamyśle polityków, zmiana ma „wyrównać szanse”, zwłaszcza w kontekście przenoszenia dużej części handlu do Internetu. Ale branża widzi to zupełnie inaczej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ostrzega, że podatek uderzy nie tylko w największe platformy, takie jak Allegro czy Empik, ale również w małe i średnie sklepy internetowe, które działają z dużo mniejszymi marżami i nie dysponują zasobami finansowymi porównywalnymi do tych, jakimi dysponują globalni gracze.

Obawy dotyczą również skutków ubocznych tego rozwiązania. W opinii ekspertów, nowa danina może paradoksalnie jeszcze bardziej wzmocnić zagraniczne platformy sprzedażowe – zwłaszcza chińskie, takie jak Temu czy AliExpress – które mimo obowiązujących przepisów wciąż często unikają pełnego opodatkowania w Polsce. W efekcie lokalni przedsiębiorcy mogą zostać wypchnięci z rynku, mimo że to właśnie oni budują realną wartość dodaną w gospodarce – płacą podatki, zatrudniają pracowników, inwestują w obsługę klienta i lokalną logistykę.

Wielu przedsiębiorców zauważa też, że e-commerce nie jest tożsamy z handlem wielkopowierzchniowym. Koszty prowadzenia sklepu internetowego są inne – często obejmują wyższe opłaty za logistykę, inwestycje w technologię, reklamy w mediach społecznościowych czy platformach reklamowych. E-commerce to nie hipermarket – jak słusznie zauważyła Izba Gospodarki Elektronicznej – dlatego nie powinno się wobec niego stosować identycznych narzędzi fiskalnych.

Co więcej, wciąż nie jest jasne, kogo dokładnie miałby objąć ten podatek. Czy będą to tylko najwięksi gracze o określonym poziomie przychodów? Czy też próg zostanie ustalony tak nisko, że obejmie także średniej wielkości e-sklepy, które dopiero budują swoją pozycję? Brak szczegółowych informacji budzi niepokój wśród właścicieli sklepów online, którzy muszą planować budżety z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.

Przeciwnicy zmian wskazują również, że skuteczniejsze i bardziej sprawiedliwe byłoby uszczelnienie istniejących przepisów dotyczących VAT oraz kontroli nad sprzedażą transgraniczną, zamiast nakładania kolejnych obciążeń na legalnie działające, polskie firmy. Wielu obawia się, że nowy podatek będzie po prostu kolejną formą fiskalizmu – wygodnym sposobem na zwiększenie wpływów budżetowych, ale kosztem rozwoju nowoczesnego sektora gospodarki.

Nie można też zapominać o możliwych skutkach dla konsumentów. Wprowadzenie podatku może doprowadzić do wzrostu cen, ograniczenia oferty, spadku jakości usług i innowacyjności. W dłuższej perspektywie najbardziej odczują to zwykli klienci, którzy przyzwyczaili się do wygody, konkurencyjnych cen i szerokiego asortymentu w polskich sklepach internetowych.

Na razie branża czeka na konkretny projekt i zapowiada walkę o jego zablokowanie lub istotne złagodzenie. Wydaje się, że kluczowe będą tu konsultacje społeczne i mobilizacja środowiska e-commerce. Jeśli rząd zignoruje głos tej części gospodarki, może doprowadzić do wyhamowania rozwoju sektora, który w ostatnich latach był jednym z najdynamiczniej rosnących filarów polskiej przedsiębiorczości.

Dla właścicieli e-sklepów najbliższe tygodnie będą kluczowe. To czas na analizę możliwych skutków, przygotowanie alternatywnych scenariuszy działania i – być może – zjednoczenie sił w obronie wspólnego interesu. Nadchodzi zmiana, która może zdefiniować kształt polskiego handlu internetowego na kolejne lata.

Amazon Haul wchodzi do Europy. Czy to początek końca Temu i Shein?

Amazon nie przestaje zaskakiwać — właśnie ogłosił start nowej usługi Amazon Haul na rynku europejskim. To ruch, który może istotnie wpłynąć na rynek e-commerce w Unii Europejskiej, szczególnie w segmencie zakupów impulsywnych, taniej mody i akcesoriów. Czy Amazon rzeczywiście ma szansę odebrać klientów Temu i Shein, dwóm chińskim gigantom, którzy szturmem zdobyli Europę? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Amazon Haul to specjalna sekcja zakupowa w aplikacji mobilnej Amazona, która promuje niedrogie produkty od zewnętrznych sprzedawców — głównie w kategoriach takich jak odzież, akcesoria, kosmetyki, elektronika użytkowa czy produkty codziennego użytku. Oferty przypominają te znane z Temu czy Shein: niskie ceny, prosta prezentacja, szybka decyzja zakupowa. Amazon ewidentnie mierzy w ten sam typ konsumenta — poszukującego tanich, ale efektownych produktów.

Co ciekawe, oferta Haul bazuje w dużej mierze na produktach pochodzących z Azji, a czas dostawy jest wydłużony (nawet do kilku tygodni). To celowy zabieg: niska cena kosztem natychmiastowej dostępności. Brzmi znajomo? Dokładnie tak działają Temu i Shein — z tą różnicą, że teraz podobną propozycję składa klientom marka, która od lat buduje zaufanie na Zachodzie.

Wejście Amazon Haul do Europy (pierwszym krajem są Niemcy) to odpowiedź na rosnącą popularność chińskich platform sprzedażowych. Według danych GfK, aż 29% konsumentów w Niemczech korzystało już z Temu, a Shein wciąż notuje dwucyfrowe wzrosty rok do roku. Amazon nie zamierza bezczynnie przyglądać się, jak młodsze pokolenia – zwłaszcza Gen Z – migrują do aplikacji, które oferują modę i gadżety za grosze.

Amazon Haul pozwala gigantowi pozostać konkurencyjnym w tej samej kategorii cenowej, bez konieczności modyfikowania głównej oferty Prime czy logistyki FBA. Działa to niemal jak osobna platforma wewnątrz Amazona, ale z korzyścią: korzysta z jego skali, zaufania i systemu płatności.

Amazon Haul może mieć kilka strategicznych atutów, których brakuje Temu i Shein:

  • Zaufanie do marki – Amazon jest marką powszechnie rozpoznawalną i traktowaną jako bezpieczna.
  • Jedna aplikacja, wiele możliwości – użytkownicy nie muszą instalować nowego softu, by kupić tanie rzeczy – robią to z poziomu już znanej im aplikacji.
  • Bezproblemowe płatności – brak konieczności wpisywania danych karty w chińskich aplikacjach, które wielu użytkownikom wciąż kojarzą się z ryzykiem.
  • Potencjalna kontrola jakości – nawet jeśli towary pochodzą z Azji, Amazon może łatwiej wymusić pewne standardy na sprzedawcach.

Mimo tych atutów, wejście Amazon Haul do Europy to również wyzwanie dla samego Amazona. Strategia oparta na długim czasie dostawy i produktach niskiej jakości może kolidować z jego dotychczasowym wizerunkiem premium i szybkości (w końcu Prime nauczyło nas oczekiwać przesyłek „na jutro”). To także nowa konkurencja dla dotychczasowych sprzedawców z Europy, którzy mogą poczuć się zmarginalizowani.

Nie bez znaczenia jest też pytanie o długofalowy wpływ na marże Amazona. Czy opłaca się promować produkty za 1-3 euro, które generują marginalne zyski? Być może tak — jeśli Amazon uzna, że w ten sposób zatrzyma klientów w swoim ekosystemie, którzy i tak później kupią coś droższego z dostawą Prime.

Jeśli jesteś sprzedawcą online w Europie, Amazon Haul to sygnał ostrzegawczy, ale też potencjalna szansa. Z jednej strony może oznaczać większą konkurencję ze strony tanich, często bezimiennych produktów z Azji. Z drugiej – warto rozważyć, czy nie da się włączyć do tego segmentu i spróbować oferować własne towary właśnie w ramach Haul (jeśli Amazon udostępni taką opcję szerzej).

Dla e-commerce’owych marek własnych i butików może to też być impuls do jeszcze mocniejszego budowania marki i wartości dodanej, której tanie produkty z Haul nie są w stanie dostarczyć – jak lokalność, jakość, autentyczność czy ekologiczne opakowania.

Kwiecień 2025 w polskim e-commerce: stabilny wzrost na tle odbicia w handlu tradycyjnym

Kwiecień 2025 okazał się wyjątkowo dynamicznym miesiącem dla polskiego handlu detalicznego. Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny pokazały wyraźne ożywienie konsumenckie, a udział e-commerce w sprzedaży detalicznej utrzymał się na wysokim, choć nie rekordowym poziomie. Zjawisko to pokazuje nie tylko trwałość kanału online, ale również jego powolne, ale konsekwentne przenikanie do codziennych nawyków zakupowych Polaków.

Ogólny obraz handlu detalicznego: powrót konsumenta

Według danych GUS sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła w kwietniu o 7,6% rok do roku. To największy wzrost od ponad dwóch lat i dowód na to, że konsumenci wrócili do aktywnego robienia zakupów. Kluczowymi czynnikami, które przyczyniły się do tej sytuacji, były:

  • Święta Wielkanocne przypadające w tym roku na kwiecień, co zwykle generuje większy ruch w sklepach spożywczych, odzieżowych i elektronicznych.
  • Dodatkowa niedziela handlowa, która wpłynęła na wzrost liczby transakcji.
  • Realny wzrost wynagrodzeń, który zwiększył siłę nabywczą Polaków – w połączeniu ze stabilizacją inflacji, to oznacza więcej pieniędzy do wydania na towary inne niż podstawowe.

Warto również zaznaczyć, że sprzedaż wzrosła niemal we wszystkich głównych kategoriach – największy skok zanotowano w sprzedaży samochodów i części (14,9%), ale równie imponujące były wyniki w branży meblarskiej i RTV/AGD (13,2%) oraz odzieżowej (8,4%).

E-commerce trzyma się mocno. Udział na poziomie 8,8%

Sprzedaż online w Polsce wciąż utrzymuje się na stabilnym poziomie. Udział e-commerce w całkowitej sprzedaży detalicznej wyniósł 8,8% – co oznacza niewielki spadek względem niektórych miesięcy zimowych (kiedy tradycyjnie notuje się wyższe udziały online), ale też stabilizację po pandemii i ugruntowanie pozycji kanału cyfrowego jako stałego elementu krajobrazu handlu.

Największe znaczenie e-handel odgrywał w następujących kategoriach:

  • Odzież i obuwie – udział e-commerce wzrósł do 25,4% z 23,1% w marcu. To efekt sezonowych zakupów przedświątecznych oraz akcji promocyjnych.
  • Meble, RTV i AGD – udział wzrósł z 16,3% do 17,3%. Kupujący korzystali z wygody zakupów online i porównywarek cen.
  • Farmaceutyki i kosmetyki – wzrost znaczenia e-commerce, choć mniej dynamiczny niż w pozostałych kategoriach.

Wzrost sprzedaży w tych segmentach to efekt nie tylko działań promocyjnych, ale też coraz lepszej logistyki i ofert typu „next-day delivery”, które zbliżają zakupy online do doświadczenia stacjonarnego.

Choć ogólny wzrost sprzedaży w handlu tradycyjnym był bardziej spektakularny niż w e-commerce, to warto zauważyć, że sprzedaż internetowa nie tyle spowolniła, co ustabilizowała się. E-handel przestał być „zaskoczeniem” i staje się częścią normy – co z perspektywy strategii długoterminowej jest pozytywnym sygnałem. Eksperci komentujący dane GUS wskazują, że rynek detaliczny wszedł w fazę konsolidacji: konsumenci są coraz bardziej selektywni, porównują ceny i jakość, a zakupy online traktują jako równorzędną alternatywę wobec wizyty w galerii handlowej.

Kwiecień 2025 był miesiącem, który pokazał dwa ważne trendy w polskim handlu:

  1. Ożywienie zakupowe i realny powrót konsumentów do handlu tradycyjnego, szczególnie w kontekście okresu świątecznego i korzystnych warunków makroekonomicznych.
  2. Stabilna, nienachalna obecność e-commerce, który nie walczy już o uwagę – on ją po prostu ma. Udział 8,8% nie jest rekordem, ale jest świadectwem trwałości i adaptacji cyfrowych nawyków.

Wchodząc w kolejne miesiące, warto obserwować, czy sezonowe trendy i nowe modele sprzedaży (np. quick commerce, livestream shopping) wpłyną na zwiększenie udziału sprzedaży online. Jedno jest pewne – polski konsument 2025 roku porusza się między kanałami sprzedaży z coraz większą płynnością i świadomością, a dla sprzedawców oznacza to konieczność perfekcyjnego zarządzania wielokanałowością.

Więcej zarabia, więcej zabiera? Allegro ogłasza wyniki i podnosi prowizje

Pierwszy kwartał 2025 roku pokazał jednoznacznie, że Allegro nadal pozostaje niekwestionowanym liderem polskiego e-commerce. Platforma nie tylko utrzymała tempo wzrostu w kraju, ale też zaczęła coraz śmielej zaznaczać swoją obecność poza granicami Polski. Jednak za tymi sukcesami finansowymi idą również zmiany, które mogą nieść ze sobą istotne konsekwencje dla sprzedawców.

Co warto wiedzieć o aktualnej kondycji Allegro i czego powinni spodziewać się właściciele sklepów internetowych korzystający z tej platformy?


Stabilny wzrost mimo wyzwań rynkowych

Pomimo rosnącej konkurencji i dynamicznej sytuacji gospodarczej, Allegro zanotowało solidny wzrost. Przychody całej grupy wzrosły o 5,9% rok do roku, osiągając poziom 2,62 miliarda złotych. Zysk netto wyniósł 296,5 mln zł – to aż 23% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Takie wyniki pokazują, że model biznesowy Allegro – oparty na marketplace i coraz silniejszym komponencie logistycznym – sprawdza się nawet w trudniejszych warunkach.

Najważniejszy wskaźnik dla każdego e-commerce, czyli GMV (Gross Merchandise Value – całkowita wartość towarów sprzedanych przez platformę), wzrósł w Polsce o 8,9%, osiągając 14,78 miliarda złotych. Widać również wyraźnie, że klienci chętniej i więcej kupują – średnie wydatki jednego użytkownika wzrosły o ponad 8% i przekroczyły 4 000 zł rocznie.


Ekspansja zagraniczna: Allegro idzie na Wschód i Południe

Ciekawym zjawiskiem, które będzie mieć duże znaczenie w kolejnych latach, jest ekspansja zagraniczna Allegro. Platforma rozwija się przede wszystkim w Czechach, Słowacji i na Węgrzech, gdzie odnotowano aż 82% wzrost GMV rok do roku. Liczba aktywnych klientów na tych rynkach wynosi już 3,7 miliona i rośnie szybciej niż w Polsce.

To istotna informacja dla polskich sprzedawców, bo oznacza to nie tylko większy zasięg, ale też możliwość dotarcia do nowych klientów bez konieczności uruchamiania odrębnych działań eksportowych. Allegro zapewnia bowiem wspólną infrastrukturę, wsparcie logistyczne i promocję transgraniczną, co czyni ekspansję bardziej dostępną także dla mniejszych graczy.


Logistyka i automatyzacja jako filary przewagi konkurencyjnej

Jednym z motorów wzrostu Allegro w Polsce jest inwestycja w usługi logistyczne – w tym rozwój własnej sieci punktów odbioru i automatów paczkowych, których jest już ponad 17 tysięcy. Coraz większy udział w rynku mają dostawy realizowane przez Allegro, które w Q1 stanowiły już 29% wszystkich zamówień.

Dla sprzedawców oznacza to szansę na usprawnienie obsługi klienta i skrócenie czasu dostawy – ale też potencjalną presję, by dostosować się do wymogów logistyki zarządzanej przez platformę. Allegro stawia na efektywność, szybkość i standaryzację – i coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że ci, którzy nie dostosują się do tych oczekiwań, mogą zostać wypchnięci poza główny nurt sprzedaży.


Nowe warunki rozliczeń i wyższe prowizje – dla kogo to dobra wiadomość?

Najbardziej odczuwalną zmianą dla sprzedawców są jednak nowe zasady rozliczeń wprowadzone przez Allegro od marca 2025 roku. Zamiast kilku opłat – prowizji, opłat za wystawienie i dodatkowe opcje – wprowadzono jedną, obowiązkową opłatę, która ma uprościć strukturę finansową platformy.

Jednak uproszczenie nie oznacza obniżenia kosztów. Wręcz przeciwnie – średnia prowizja od sprzedaży (tzw. take rate) wzrosła o 0,4 punktu procentowego, osiągając 12,58%. To więcej niż w poprzednich okresach i może mieć zauważalny wpływ na marże wielu sprzedawców.

Z perspektywy Allegro wyższe prowizje to sposób na poprawę rentowności (marża EBITDA wzrosła do 5,82% GMV). Z punktu widzenia sprzedawców – to sygnał, że koszty prowadzenia działalności na platformie będą stopniowo rosły, a opłacalność może zależeć od umiejętności optymalizacji oferty i procesu sprzedaży.


Prognozy: Allegro celuje wysoko

Patrząc w przyszłość, Allegro nie zamierza zwalniać tempa. W prognozach na cały 2025 rok firma przewiduje:

  • wzrost GMV w Polsce o 9–11%,
  • wzrost przychodów w Polsce o 14–17%,
  • dynamiczny rozwój zagraniczny: GMV ma wzrosnąć o 40–50%, a przychody nawet o 55–65%,
  • inwestycje (CAPEX) na poziomie 920 mln – 1,1 mld zł,
  • wzrost zysku EBITDA o 10–17%.

Widać wyraźnie, że firma stawia na wzrost skali, ekspansję i integrację usług – a sprzedawcy, którzy chcą pozostać konkurencyjni, będą musieli nadążać za tym tempem.


Z jednej strony mamy platformę, która oferuje coraz lepsze narzędzia, dociera do coraz większej liczby klientów i umożliwia sprzedaż w wielu krajach. Z drugiej – rosnące prowizje i coraz większe wymagania w zakresie logistyki, obsługi klienta i dostosowania do ekosystemu Allegro.

Dla niektórych będzie to oznaczać konieczność przemyślenia strategii cenowej i operacyjnej. Dla innych – okazję do skalowania sprzedaży i ekspansji na nowe rynki. Jedno jest pewne: Allegro to dziś nie tylko marketplace, ale cały świat e-commerce w pigułce. Kto potrafi się w nim odnaleźć, może wygrać naprawdę dużo.


UE planuje opłatę 2 euro za każdą małą paczkę z Temu i Shein – koniec tanich zakupów?

Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie opłaty w wysokości 2 euro za każdą paczkę o wartości poniżej 150 euro, wysyłaną bezpośrednio do konsumentów w Unii Europejskiej. Zmiana ta ma na celu ograniczenie napływu tanich towarów z platform takich jak Temu i Shein oraz pokrycie kosztów kontroli celnej. Dlaczego UE wprowadza nową opłatę?

W 2024 roku do UE trafiło około 4,6 miliarda paczek o niskiej wartości, z czego ponad 90% pochodziło z Chin. Obecny system zwolnień celnych dla przesyłek o wartości poniżej 150 euro (tzw. zasada „de minimis”) pozwalał na unikanie opłat celnych przez platformy e-commerce. Nowa opłata ma na celu:

  • Pokrycie kosztów kontroli celnej.
  • Ograniczenie napływu tanich towarów niespełniających norm UE.
  • Wyrównanie warunków konkurencji dla europejskich sprzedawców.

Jakie będą stawki opłat?

  • 2 euro – dla paczek wysyłanych bezpośrednio do konsumentów w UE.
  • 0,50 euro – dla paczek kierowanych do magazynów zlokalizowanych w UE.

Co to oznacza dla konsumentów i sprzedawców?

Dla konsumentów oznacza to potencjalny wzrost cen produktów zamawianych z platform takich jak Temu i Shein. Dla sprzedawców spoza UE może to oznaczać konieczność zmiany modelu logistycznego, np. poprzez korzystanie z magazynów w UE, aby skorzystać z niższej stawki opłaty.

Propozycja Komisji Europejskiej musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Parlament Europejski i państwa członkowskie UE.

MediaMarkt robi miejsce dla innych – start platformy sprzedażowej w Polsce

21 maja 2025 roku MediaMarkt oficjalnie uruchomił swój marketplace w Polsce, wprowadzając nową platformę sprzedażową, która umożliwia zewnętrznym sprzedawcom oferowanie produktów za pośrednictwem strony MediaMarkt.pl. Polska jest siódmym rynkiem, na którym działa marketplace MediaMarktSaturn, po Niemczech, Austrii, Hiszpanii, Włoszech, Holandii i Belgii. 

Dlaczego Polska?

Polski rynek e-commerce dynamicznie się rozwija – prognozy wskazują, że jego wartość osiągnie 31 miliardów dolarów w 2025 roku, a do 2029 wzrośnie do 44 miliardów dolarów, przy rocznym wzroście na poziomie około 9%. E-commerce stanowi obecnie około 10% całkowitego handlu detalicznego w Polsce, co oznacza znaczący potencjał wzrostu.

Co oferuje nowy marketplace?

Nowa platforma umożliwia klientom zakup produktów zarówno od MediaMarkt, jak i od zewnętrznych sprzedawców. Obecnie MediaMarkt współpracuje z około 1600 sprzedawcami, oferując ponad dwa miliony produktów. 

Sprzedawcy zainteresowani dołączeniem do platformy muszą spełnić określone warunki, takie jak posiadanie działalności gospodarczej w UE, numeru VAT, konta bankowego w UE oraz magazynu zlokalizowanego na terenie UE. Dodatkowo, wymagane jest realizowanie zamówień w ciągu 24 godzin, wystawianie faktur we własnym imieniu oraz obsługa klienta w języku niemieckim. Platforma obsługuje integrację techniczną przez API, FTP, CSV/Excel lub narzędzia middleware. Opłata miesięczna wynosi 39 euro, a prowizje zaczynają się od 7% dla elektroniki i sięgają 15% dla innych kategorii.

Uruchomienie marketplace przez MediaMarkt w Polsce może wpłynąć na zwiększenie konkurencji w sektorze e-commerce, oferując klientom szerszy wybór produktów i sprzedawcom nowe możliwości dotarcia do klientów. Dla MediaMarkt to krok w kierunku umocnienia pozycji na rynku europejskim i zwiększenia udziału sprzedaży online w całkowitych przychodach firmy.

Dla polskich konsumentów oznacza to dostęp do szerszej gamy produktów i potencjalnie lepszych cen, a dla sprzedawców – możliwość ekspansji na nowe rynki i zwiększenia sprzedaży.

Wprowadzenie marketplace przez MediaMarkt w Polsce to znaczący krok w rozwoju e-commerce w kraju, który może przynieść korzyści zarówno konsumentom, jak i sprzedawcom.

Tu spotyka się polskie SEO. Co czeka nas na Festiwalu SEO 2025?

Jesień zapowiada się gorąco dla całej branży marketingu internetowego. Już 10 października 2025 roku Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach ponownie wypełni się specjalistami SEO, właścicielami agencji, freelancerami oraz marketerami, którzy spotkają się na trzynastej edycji Festiwalu SEO – największej i najbardziej kultowej konferencji poświęconej pozycjonowaniu stron w Polsce.

Festiwal SEO to wydarzenie, które nieprzerwanie od lat przyciąga zarówno weteranów branży, jak i tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z optymalizacją stron. Organizatorzy co roku dbają o to, by agenda była na najwyższym poziomie, a prelekcje dostarczały nie tylko wiedzy, ale też inspiracji. W tym roku nie będzie inaczej – wśród prelegentów znajdziemy m.in. Milenę Fietko, znaną z bloga „Oswajam Gugla”, Natalię Paciorek z x-kom oraz Grzegorza Majchrzaka, który od lat specjalizuje się w tworzeniu treści i strategii contentowych. Nie zabraknie również Macieja Chmurkowskiego, który przedstawi bardziej techniczne spojrzenie na SEO w erze automatyzacji i AI.

Konferencja rozpocznie się o godzinie 13:00, a pierwsze prelekcje wystartują o 14:45. Dla uczestników przygotowano dwa typy biletów – standardowy oraz premium. Ten drugi obejmuje dodatkowo wstęp na afterparty, które od lat jest jednym z najmocniejszych punktów całego wydarzenia, pozwalającym na mniej formalne rozmowy i wymianę doświadczeń przy drinku. Ceny biletów zaczynają się od 397 zł netto i można je nabyć przez oficjalną stronę organizatora.

Warto dodać, że organizatorzy zadbali również o zakwaterowanie – dla gości festiwalu przygotowano zniżki w wybranych katowickich hotelach. Uczestnicy mogą skorzystać m.in. z 15% rabatu w Vienna House Easy by Wyndham, wystarczy przy rezerwacji podać hasło „festiwalseo”.

Festiwal SEO 2025 to bez wątpienia jedno z tych wydarzeń, które warto wpisać do kalendarza z dużym wyprzedzeniem. Niezależnie od tego, czy prowadzisz sklep internetowy, pracujesz w agencji, czy samodzielnie rozwijasz swoje projekty online – udział w tej konferencji to nie tylko porządna dawka wiedzy, ale też szansa na zbudowanie wartościowych relacji w środowisku, które żyje SEO na co dzień.

Więcej informacji oraz bilety znajdziesz tutaj: silesiasem.pl/festiwal-seo-2025-katowice